Gazeta Wyborcza Aneta Augustyn 01.10.2014 Zwykły WF często nastawiony jest na wyniki, może przerażać. Joga jest dla wszystkich.
Zwykły WF często nastawiony jest na wyniki, może przerażać. Joga jest dla wszystkich: dla tych z nadwagą, dla dyslektyków, dla nadpobudliwych – przekonują nauczyciele, którzy wprowadzają jogę do polskich szkół.
Szóstoklasiści ćwiczą Tadasanę,Ttrikonasanę i inne pozycje jogi. Bynajmniej nie w prywatnej szkole w dużym mieście, ale w małej publicznej podstawówce w Niegowonicach na Górnym Śląsku, wsi liczącej niespełna 5 tys. mieszkańców. Nie na lekcji WF-u, tylko pod okiem polonistki.
Marzena Pajda pedagogiem jest od 20 lat, pięć lat temu zaczęła wprowadzać elementy jogi na zajęciach terapeutycznych z dziećmi dyslektycznymi z klas IV-VI. Najpierw ćwiczenia oddechowe. Potem asany, czyli pozycje.
„Poczuj, że jesteś drzewem. Dociśnij stopy, wyobraź sobie, że wyrastają z nich korzenie. Wyciągnij mocno ręce do góry, jakby drzewo wyciągało gałęzie do słońca” mówi na zajęciach. Dzieciaki szybko się nudzą, więc konieczne są historyjki i pochwały po każdym ćwiczeniu. Kilkulatki mogą wytrwać nieruchomo w pozycji nie dłużej niż minutę – to i tak sporo. Pozycje równoważne poprawiają koncentrację, z którą dyslektycy mają problem. Ćwiczenia naprzemienne („dotknij lewą ręką prawej stopy”) usprawniają funkcjonowanie półkul mózgowych, siedzące poprawiają postawę, a oddechowe – wyciszają.
– Joga połączona z klasyczną terapią po kilku miesiącach dała znakomite efekty: u dzieci poprawiła się koordynacja ruchowa. Zaczynały ładniej pisać, były bardziej opanowane i cierpliwe. Znikał typowy dla dyslektyków strach przed czytaniem na głos – opowiada Pajda. Sama ćwiczy jogę już prawie dekadę, codziennie rano: – Siedzący nauczycielski tryb życia i stres szkolny zrobiły swoje: kręgosłup bolał mnie nieustannie, kark był zesztywniały. Odkąd ćwiczę, zapomniałam, co to jest ból.
Jak to robić
Najpierw Pajda „przemycała” jogę na godzinach wychowawczych, wprowadziła ją do terapii 11-latki upośledzonej w lekkim stopniu, a nawet sięgnęła po nią na lekcji polskiego, kiedy gimnazjalistka dostała ataku astmy. – Wcześniej dziewczynka dzwoniła po mamę, która zabierała ją do domu. Tym razem ustawiłam ją w pozycji „góry”, potem kilka skłonów i wydłużone oddechy. I przeszło. Inne dzieci zobaczyły, że to skuteczne, i zaczęły się interesować – opowiada polonistka.
Tuż przed wakacjami dyrektorka wezwała ją do siebie. Usłyszała, że skoro są efekty, skoro ją to pasjonuje i można pomóc dzieciom, to niech regularnie prowadzi jogę. Zajęcia są po lekcjach, dobrowolne. Po roku zostaną porównane efekty w obu równoległych szóstych klasach, z jogą i bez.
Scenariusze dla nauczycieli opracowuje prof. Lesław Kulmatycki, kierownik Katedry Promocji Zdrowia Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, autor wielu publikacji o jodze. Przed czterema laty uruchomił na uczelni pierwsze w Polsce podyplomowe studia jogi, a wiosną przyszłego roku organizuje pierw- szą konferencję „Joga w szkole”.
– Polska szkoła uczy intelektualnych sprawności, ale nie rozwija inteligencji emocjonalnej, nie mówi, jak budować dobre relacje z innymi, jak rozpoznawać swoje uczucia. Zapomniała o tym, co szczególnie istotne, a co Światowa Organizacja Zdrowia określa jako „life skills”, umiejętności życiowe: radzenia sobie ze stresem i negatywnymi emocjami – mówi prof. Kulmatycki. – Spędziłem kilkanaście lat w Australii: tam dzieci mocno angażują się w wolontariat, np. pomagają słabszym kolegom, starszym osobom, sprzątają po lekcjach otoczenie szkoły. Potem referują, jak udał się ich projekt. U nas dzieci są zagonione raczej do testów. Mniej są nastawione na współpracę, dzielenie się swoimi emocjami czy uczeniem się komunikacji. Toteż w sytuacjach trudnych uczniowie sobie nie radzą – uważa profesor.
Przytacza dane z 2001 i z 2010 r. opracowane przez prof. Jacka Bombę, kierownika Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Collegium Medicum UJ: ponad 40 proc. dzieci i młodzieży ma kłopoty psychiczne z emocjami, zachowaniem i funkcjonowaniem społecznym, problemy depresyjne ujawniają się u 30 proc. Co więcej, depresję rozpoznaje się coraz częściej u dzieci, podczas gdy jeszcze do niedawna była zarezerwowana dla starszej młodzieży. Od 1991 r. liczba prób samobójczych wśród 15-29-latków się podwoiła.
Zdaniem prof. Kulmatyckiego joga połączona z technikami relaksacyjnymi może być pomocna w radzeniu sobie ze stresem. Ćwiczenia oddechowe nie tylko relaksują, lecz także uczą samoświadomości i uważności, przydatnej w czasach nadmiaru bodźców, informacji i wirtualnego rozproszenia.
Psycholodzy mówią o syndromie FOMO (Fear of Missing Out), natrętnym przymusie nieustannego bycia online i sprawdzania tego, co się dzieje w sieci – z obawy, że coś mogłoby nas ominąć. Z badań EU Kids Online wynika, że u co piątego ucznia w wieku 11-16 lat obserwować można objawy „problemowego korzystania z internetu”.
Joga weszła już do szkół m.in. w Kanadzie, USA, Wielkiej Brytanii, Australii. W Indiach jest oczywiście powszechnie praktykowana jako część wychowania fizycznego. Na Zachodzie czasem jest nazywana wprost jogą w szkole, jogą dla dzieci, a czasem „przemycana” jako ćwiczenia relaksacyjne.
Nie brakuje badań, które potwierdzają dobroczynny wpływ jogi na dorosłych, badań dotyczących dzieci jest mało. W USA prowadzi je m.in. prof. Sat Bir Khalsa, neurofizjolog z Harvard Medical School.
– Joga pomaga kontrolować emocje, stabilizuje nastrój, poprawia samoocenę, obniża poziom złości i bezradności. Jest pomocna w leczeniu natręctw i innych nerwic u dzieci, które cierpią z powodu nierozładowanego stresu – mówił prof. Khalsa w czerwcu na pierwszej w Polsce konferencji „Joga w badaniach naukowych”. – Psycholodzy interweniują, kiedy problem wychodzi na jaw, np. w przypadku bulimii, agresji, depresji u uczniów. Wtedy sugerują terapię czy leki. Brakuje natomiast prewencji – tłumaczył.
Dwa lata temu Khalsa opublikował wyniki swoich badań: 120 licealistów zostało losowo przypisanych do zwykłego WF-u lub do jogi, którą ćwiczyli przez jeden semestr, dwie godziny tygodniowo. Przeprowadzony potem kwestionariusz dotyczący zdrowia psychicznego wykazał, że grupa jogowa lepiej radziła sobie z kontrolą złości i lęku, była bardziej stabilna emocjonalnie.
Ciężki jak dziecko
Joga dla dzieci to też lepsza kondycja, sprawność i elastyczność. – Styl życia dzisiejszych nastolatków sprawia, że mają deficyt ruchu – mówi prof. Kulmatycki. – Chłopcy w szkole podstawowej w 1979 r. skakali w dal średnio ponad cztery metry, dzisiaj – zaledwie trzy. Sport z własnej woli uprawia co dziesiąty czternastolatek. Na bóle pleców i stawów narzeka co piąty osiemnastolatek.
Według międzynarodowych badań HBSC (Health Behaviour in School-aged Children) prowadzonych w Polsce pod kierunkiem lekarza pediatry prof. Barbary Woynarowskiej nadwaga lub otyłość dotyka już 20 proc. uczniów. Prof. Kulmatycki: – Oczywiście, są dobre autorskie lekcje wychowania fizycznego, ale generalnie to zajęcia bardziej nastawione na wyniki niż na rozwój. Często faworyzuje się lepszych, reszta grzeje ławki. Normą jest wysoka absencja, w niektórych szkołach sięgająca nawet 30 proc., bo rodzice sami wypisują swoim dzieciom usprawiedliwienia.
Katarzyna Cieplicka, nauczycielka wychowania fizycznego w Zespole Szkół Technicznych i Licealnych w Żaganiu, przez rok prowadziła jogę raz w tygodniu, dla dziewcząt (chłopcy mieli w tym czasie zwykły WF). Przyznaje, że na początku były oporne, ale potem same dopominały się o zajęcia. – Dyrekcja przekonała się do tego stopnia, że kupiono już maty, paski i klocki do ćwiczeń – mówi nauczycielka. Niedawno skończyła podyplomowe studia jogi na AWF we Wrocławiu, które opłaciła jej szkoła. Wplata asany także do tradycyjnych lekcji jako element rozgrzewki, prowadzi warsztaty technik oddechowych, ćwiczenia na koncentrację, a nawet zrobiła uczniom sesję relaksacyjną przed klasówką. – Budują takie chwile, kiedy uczennica zdająca maturę przyznaje mi się, że pomogły jej moje zajęcia. Przypomniała sobie przed maturą o odpowiednim oddechu i łatwiej jej było przystąpić do egzaminu – opowiada Katarzyna Cieplicka. Prowadziła także oparte na jodze zajęcia rewalidacyjne dla licealistki z zespołem Aspergera, która twierdziła, że lepiej się po nich czuje.
Cieplicka przekonała kilku nauczycieli, że warto wprowadzać ćwiczenia oddechowe i rozluźniające także na innych lekcjach niż WF jako przerywnik. To pomaga się dotlenić i poprawia koncentrację.
Anna Urbańska, nauczycielka wychowania fizycznego w Zespole Szkół Gastronomicznych we Wrocławiu, pisze doktorat na podstawie badań, które przeprowadziła w 2011 i 2013 r. w swojej szkole. 182 uczennice zostały podzielone na dwie grupy: kontrolną, która miała tradycyjne lekcje WF-u, i eksperymentalną, która przez kilka miesięcy miała lekcje z elementami technik relaksacyjnych. 16-18-latki z drugiej grupy deklarowały m.in. że lepiej radzą sobie ze stresem.
To nie religia
Jogę wprowadziła w ubiegłym roku prywatna szkoła podstawowa w Krakowie Open Future International School. Dla sześcio- i siedmiolatków, które raz w tygodniu po lekcjach zostawały obowiązkowo, żeby poćwiczyć asany. – Mimo że instruktorka była świetnie przygotowana, opowiadała bajki, wprowadzała dużo ruchu, to jednak nie udało się okiełznać żywiołu. Wolą balet, piłkę nożną, gimnastykę z taekwondo. Joga okazała się dla dzieci zbyt statyczna, nie chciały ćwiczyć, i po czterech miesiącach zrezygnowaliśmy – opowiada Urszula Warejko, dyrektor szkoły. – Być może błędem było to, że zajęcia były obowiązkowe. Wrócimy do jogi. Tym razem jednak będzie tylko dla chętnych.
– Na amerykańskich salach sądowych rozstrzygano już spory związane z wprowadzaniem do szkół jogi. Przeciwnicy zarzucali, że ma ona charakter wyznaniowy. We wszystkich przypadkach sąd orzekł, że joga nie ma charakteru religijnego – mówi prof. Khalsa.
Jednym ze stereotypów związanych z jogą jest także przekonanie, że wymaga szczególnej gibkości i jest dla szczupłych, sprawnych osób. – Nie zakładam nogi na głowę i daleko mi do figury modelki – śmieje się Marzena Pajda. – Nie o to chodzi. Ja odnalazłam w niej spokój, poczucie harmonii i radość. To chciałabym przekazać uczniom.
Prof. Khalsa porównuje jogę do dbania o zęby: – W XIX w. powszechny wśród dzieci był problem z chronicznym bólem zębów, który osłabiał koncentrację i zdolność do nauki. Efektem było wprowadzenie w szkołach edukacji dotyczącej higieny jamy ustnej. Dziś problemem są nadmiar bodźców i tempo życia. Czas więc na wprowadzenie skutecznej higieny ciała i umysłu, także przez jogę. Skoro ćwiczymy mięśnie, dlaczego nie mielibyśmy trenować umysłu przez ćwiczenia koncentracji?